Sobota 06 Styczeń 2018 17:45:41
Trudno wyczuć, skąd wziął się pomysł na wzięcie udziału w triathlonie. Pływam znośnie, rower jakiś posiadam, trochę truchtam - może spróbować? "Dziecko! Co Ci do głowy strzeliło? Rodziną się zajmij, domem, obiad jakiś ugotuj! Znowu Cię gdzieś niesie?" - strofowało coś na boku. "Się nie bój, damy radę. Obiad ugotuję wcześniej, na rowerze pojeżdżę ciemnym rankiem, jak rodzina na drugi bok się przewraca, pobiegam w środy, a na basen możemy iść razem - popływamy, pogramy w piłkę. I się stało.
Relacja Marka Pałetki z ubiegłego roku połaskotała nieco nieposkromione myśli, więc wybór padł na Sieraków. Decyzja zapadła jednak zbyt późno, wpisowe "lekutko" urosło (ile to zwykłych biegów można było opłacić!), ale przynajmniej motywacja do pracy wzrosła. Szybka konsultacja z doświadczonymi zawodnikami - Marcinem, Wojtkiem i Grzegorzem - i do roboty! Pierwszy tydzień wg planu - 10 czy 12 treningów. I tak się skończyło. Później mniej, mniej, wystarczająco, może się uda, zmęczona jestem, dajcie coś poczytać itp. Bez szaleństwa realizowałam pasję codziennej dawki ruchu, niekoniecznie pod trening ustawionej. Dwa razy udało się popływać w warunkach naturalnych na naszym jeziorze, parędziesiąt kilometrów przejechałam na pożyczonej kolarce ( na swoim terenowym tylko siłę mięśni ćwiczyłam, o szybkości zapomnij!), a do biegania mobilizowały środowe pogaduchy i weekendowe nieliczne starty.
Wydarzenia weekendowe:
Piątek - popołudniowa podróż 350 km (masakra), ale za to z całą rodziną i pełnią szczęścia we mnie; nocleg - domek kempingowy na TKKF Sieraków... cudem zdobyty, gdyż moją rezerwację "przyjmował Pan, który już tu nie pracuje" - i nota bene nie odbierał od miesiąca telefonu.
Sobota - dzień, który minął nam na dopingowaniu zawodników dystansu długiego (1/2 Ironmana, tzn.1900 m pływania, 90 km roweru i półmaraton crossowy); do samego końca trzymaliśmy kciuki za Marcina Konarskiego. Efekt? - 3m w kategorii wiekowej, 3. dziesiątka open - z tym czasem w ubiegłym roku byłby szósty... Popołudnie spędziliśmy na szykowaniu sprzętu do strefy zmian, malowaniu numerów, odprawie technicznej, pasta-party, masowaniu obolałych ud, wymianie pękniętej opony i naprawianiu Garmina.
Niedziela - doglądanie sprzętu w strefie , rozgrzewka, zakładanie pianki - bo woda 17 stopni miała - i start. Razem z Adamem Dumańskim wystartowaliśmy w 3. grupie (nieznanych czasów) o godz.9.20, aby pokonać: 950 m pływając w cudnie czystym jeziorze, 2x22,5 km jadąc na rowerze po wymagającej trasie i 2x5250m biegnąc po leśnych ścieżkach w górę i w dół.
O przeżyciach związanych z wysiłkiem w trakcie zawodów nic nie powiem. Spróbujcie sami. Jedna wielka rozkosz. Najpiękniejsze okazało się usłyszeć głosy dopingujących - rodzinki, przyjaciół i zupełnie obcych ludzi . I wbiec na stadion witana niczym bohater na olimpiadzie. I pochylić głowę do medalu. I usłyszeć: "Gratuluję, jesteś człowiekiem z żelaza" (choćby tylko w jednej czwartej). I rzucić się między stoły z arbuzami, pomarańczami, bananami, wodą, piwem, izo, lodami, hamburgerami.
I dowiedzieć się, że ktoś jest ze mnie dumny i bardzo się o mnie bał...
Formalności:
Czas netto : 3h 12min 13s , 4m/K40 (brakło 5minut) , 55m./94K, OPEN 583m./717
pływanie 950m -20:58, ,
rower 45km- 1:36:56,
bieg 10,55km - 1:02:48
i zbyt długie zmiany w strefie
Adam Dumański - tuż za mną.
Zwycięzcy:
Filip Przymusiński (w sobotę startował w ½, 8. w OPEN) - 2:04:27
Katarzyna Pastwa - 2:27:00
P.S. Przed chwilą gdzieś wyczytałam, że cel to marzenie z konkretnym terminem realizacji. Trafione. Cdn.
KOMENTARZE
DODAJ KOMENTARZ
Mapa serwisu • Newsletter • Kontakt • Formularz kontaktowy • Polityka prywatności
TRIATHLON SIERAKÓW 30.05 - 1.06.2014
© 01-01-2009 Hinosz!