Sobota 06 Styczeń 2018 18:02:14
Dnia 26.11.2015 w miejscowości Kokotek koło Lublińca odbył się po raz trzynasty Maraton Komandosa organizowany przez Wojskowy Klub Biegacza "Meta" Lubliniec i Jednostkę Wojskową Komandosów. Jak większość z Was wie jest to bieg przez las na dystansie 42km i 195m.Trasa piękna, urozmaicona trochę po asfalcie, trochę po piasku, większość jednak leśnymi ścieżkami. Całość składa się z dwóch pętli. Nie ma punktów odżywczych, ani z piciem - wszystko co potrzebujemy zabieramy ze sobą, jedynie na półmetku możemy uzupełnić zapasy zostawione przez siebie na stole i napić się ciepłej herbaty od Organizatorów. To niejedyne utrudnienie, gdyż najistotniejsze w tym biegu jest to że biegnie się w mundurach i dość ciężkich butach bojowych, a na plecach każdy ma plecak o wadze min 10 kg na starcie i mecie (jak doda się wodę i odżywki to będzie jakieś 12-14 kg).
W zawodach wzięło udział 468 osób, natomiast ukończyło 436. Nysę reprezentowałem po raz drugi ja oraz Paweł Droździk startujący tu już po raz ósmy.
Nasze wyniki;
podinspektor Paweł Droździk czas 5h 35' 20" , miejsce 221
Tomasz Kruk czas 5h 59' 01" , miejsce 309
Pogoda tego dnia była sprzyjająca- najważniejsze, że nie padało natomiast mgła dodawała odpowiedniego klimatu dla tego typu zmagań. Jeśli chodzi o mnie to owszem cieszę się, że tam byłem i ukończyłem jednak z wyniku nie jestem zadowolony. Dużo trenowałem żeby jak najlepiej wypaść na tym biegu lecz tego dnia absolutnie nie byłem w szczycie formy jak planowałem. Powiem więcej - najsłabszy trening w trakcie przygotowań wyglądał lepiej niż maraton. Otóż działo się tak, że dostałem pierwszych skurczy już po szóstym kilometrze, na dziesiątym były one już odczuwalne, a po piętnastym w zasadzie nie dało się już biec. Na treningach czegoś takiego nie było... . Szybkim marszem dotarłem do półmetka gdzie spędziłem 15 minut masując nogi i wypiłem tam 3 kubki ciepłej herbaty. Gnębiła mnie myśl żeby przerwać bieg, ale gdybym tak zrobił to chyba nigdy bym sobie tego nie wybaczył. Ruszyłem więc szybkim marszem na sztywnych nogach mając nadzieję, że jak minął skurcze to zacznę biec. Niestety byłem w stanie tylko poruszać się na sztywno wyprostowanych nogach, a wszystkie próby biegu oznaczały automatycznie skurcze takie, że biorąc pod uwagę dodatkowe obciążenia mogło by to oznaczać kontuzję i nieukończenie zawodów. Mimo to tempo marszu miałem na tyle wysokie że przez ostatnie 15 km prawie cały czas wyprzedzałem innych ludzi, również tych co biegli Gallowayem. Jeśli ktoś myśli że iść było łatwo to powiem że o wiele łatwiej było by biec z tego względu że miałem na sobie mokre ciuchy i było mi bardzo zimno, a gdy się biegnie to wytwarza się więcej ciepła. Na ostatnim kilometrze zobaczyłem jak jakiś żołnierz krzycząc z bólu finiszuje biegnąc. Pomyślałem - skoro on może się poświęcić to ja też i wybijając się z łydek na sztywnych nogach dobiegłem do mety. Na mecie oczywiście jak wszystkim zważono mi plecak i po pozytywnej weryfikacji otrzymałem duży ładny medal i dyplom - zdjęcie zrobione przed zawodami. W pakiecie startowym natomiast każdy otrzymał czapkę biegową i chustę buff z odpowiednimi napisami. W przyszłym roku oczywiście zamierzam znowu tam przyjechać, więc jakby ktoś chciał wziąć udział w najbardziej hardkorowym maratonie w Polsce to zapraszam.
KOMENTARZE
DODAJ KOMENTARZ
Zobacz również:
27-10-2011 | IV Półmaraton Dąbrowski
23-09-2015 | IV Tyski Półmaraton - 20.09.2011 r.
21-08-2016 | V Półmaraton Henrykowski - Henryków - 13.08.2016 r.
02-06-2015 | II Górski Półmaraton - Jedlina Zdrój
23-04-2012 | XI Cracovia Maraton - 22.04.2012.
Mapa serwisu • Newsletter • Kontakt • Formularz kontaktowy • Polityka prywatności
© 01-01-2009 Hinosz!